Najchętniej napisałbym: komentarz kibica lub byłego zawodnika rugby.
Jestem jednak również członkiem Zarządu i przedstawienie mojego stanowiska w formie j/w będzie właściwe.
Czytam, co jest dostępne na różnych forach i portalach. To ważne, by wiedzieć o czym i jak rozmawia ze sobą środowisko. Daleki jestem od oceniania poszczególnych mediów. Każdy wie, że nie ocenia się tytułów wydawnictw, ogólnie portali lub stacji telewizyjnych lecz poszczególne artykuły, audycje lub komentarze.
Niektórzy bardziej aktywni felietoniści nie pozostawiają na biurze PZR i całym Zarządzie suchej nitki. Ok, lecz nie zawsze przyjmuje to formę, w której chciałoby się rozmawiać. Sprowadzanie dialogu na takie tory to droga do eskalacji i inwektyw.
Na portalu Rugby Polska ukazywały się w ostatnim czasie wypowiedzi byłego trenera Reprezentacji Polski Tomasza Putry, aktualnego – Marka Płonki i wiele komentarzy dotyczących sposobu postrzegania przez Nich spraw związanych z prowadzeniem Kadry, a także wątpliwości dot. samej procedury powołania nowego trenera.
W niektórych komentarzach słyszę obrońców byłego trenera i jednocześnie zajadłych przeciwników obecnego lub odwrotnie. Niekiedy zwolennicy Marka Płonki atakują w swych komentarzach Tomka Putrę, a zwolennicy Tomka nie pozostawiają suchej nitki na Marku. Może Ci drudzy uważają, że prowadzić Kadrę po Tomku Putrze to tak jak zaśpiewać po Edycie Górniak? Tym gorzej dla Marka….
Ciągłe porównywanie Tomka do Marka lub odwrotnie jest bez sensu i szkodzi Im obu.
Czy jest tak, że brak kontynuacji myśli szkoleniowej poprzedniego trenera przez każdego następnego czyni zło naszemu rugby?
Każdy znany mi trener lub asystent trenera Reprezentacji z poprzednich lat, od Grochowskiego, Wiejskiego, Niedźwiedzkiego, Kacały, po Kopyta, Jumasa, Putrę i Woronkę miał swoją, odmienną od poprzednika koncepcję prowadzenia drużyny. Każdy zapisał część karty tej trudnej lecz fascynującej historii.
Żaden nie kontynuował kropka w kropkę sposobu szkolenia, ale każdy z pracy poprzednika skorzystał. Zmieniało się rugby, zmieniały się możliwości. Każdy z tych trenerów miał i ma do tej pory swoich wyznawców, ale też zagorzałych przeciwników.
(Jestem dumny, że trenerzy od Wiejskiego aż do Płonki to także zawodnicy, z którymi występowałem na boisku. Razem w Kadrze, razem w klubach lub przeciwko nim – w sportowej walce.)
Czytam komentarze dotyczące taktyki, doboru zawodników, lapsusów językowych jednego bądź drugiego trenera.
Przecież wiadomo, że w zamierzeniu „polowania” na takowe, wystarczy pochylić się nad jakimkolwiek tekstem i skutecznie wychwytywać błyskotliwsze lub mniej zręczne sformułowania.
Tomek Putra dokończył swój kontrakt w całości. Pracował z Kadrą prawie 7 lat lecz w świadomości części środowiska został odwołany w „połowie drogi”. Niektórzy zarzucają Zarządowi, że kontrakt nie został przedłużony z obawy przed awansem do wyższej grupy, a tym samym z tchórzostwa przed wzięciem na barki większej odpowiedzialności organizacyjnej. Inni sądzą, że powodem lub pretekstem była porażka ze Szwecją. Żadna z tych wersji nie jest prawdziwa.
Tomasz Putra nie widział możliwości podnoszenia poziomu sportowego Reprezentacji bez jednoczesnego rozwoju organizacyjnego nie tylko grupy związanej z Kadrą ale całego Związku.
I to jest sposób myślenia każdego rozsądnego trenera. Nie tylko trenera ale też działacza, zawodnika, kibica.
Wzory szkoleniowe Francji opierają się na sprawdzonych, wdrażanych od wielu lat w tym kraju schematach organizacyjnych.
Mamy trzy tysiące zawodników. We Francji jest trzy tysiące prawidłowo prowadzonych klubów. Nie wszystko możemy wdrożyć u siebie. Ale czy to powód by bezradnie rozłożyć ręce? Na pewno nie. Mamy przykłady Gruzji, Belgii, że można. I to są teraz nasze priorytety. W tym kierunku zmierzają nasze działania i poszukiwanie na nie środków.
Wracając do meczu ze Szwecją. Każdy przytomny kibic, rugbista lub były rugbista wie, że to był wypadek przy pracy. Pewnie sami zawodnicy grający tego dnia przeciwko Szwedom i trener wiedzą co stało się tego dnia z tym zespołem…
Tomasz Putra napisał zresztą obszerny raport z tych zawodów. (Dostępny – za Jego zgodą oczywiście).
Sam uważam, że to sprawa złożona i nagły efekt eskalacji destrukcyjnie działających problemów szkoleniowo – organizacyjnych, który dał o sobie znać akurat w tym czasie. Mogło to się zdarzyć wcześniej, później lub już wręcz dawało znać w mniejszym, mniej zauważalnym dla kibica wymiarze. Brak dodatkowych narzędzi, których potrzebował – w swojej ocenie – Tomek na tym etapie swojej pracy oprócz warsztatu którym dysponuje.
To smutne, że trener Putra z żalem porównywał zachowanie zawodników czeskich i polskich. I znowu: brak narzędzi? Za mało czasu razem na zgrupowaniach? Efekt zdarzeń spowodowanych innymi niezaspokojonymi potrzebami?
(Późniejsza decyzja Tomasza Putry by zasiąść na ławce razem z trenerem czeskim wielce kontrowersyjna. To decyzja Tomka i to On będzie z nią żył i działał. Ale to inna sprawa i tyle o tym).
Tomasz Putra nie wahał się mówić głośno o swoich żądaniach. Wiele z nich było spełnianych, inne nie. Nie zawsze były możliwości.
Nasze rozmowy (w tym moje z Tomkiem) to nie wzajemne głaskanie po plecach. Temu Zarządowi i Prezesowi dostało się także w kilku wywiadach Tomka o co miałem pretensję, gdyż nie zawsze z treścią i formą mogłem się zgodzić.
(Wiem, prawdą jest, że nie wszystkie wypowiedzi były autoryzowane.)
Wracając do Marka Płonki. Marek Płonka nie został powołany z grona kandydatów na to stanowisko bo jest tańszy, bardziej spolegliwy lub mniej roszczeniowy niż poprzedni. To inny trener. Zobaczymy jak powiedzie się próba oparcia naszej Reprezentacji w większości na zawodnikach naszej ligi ale przecież też grających za granicą? Czy to podniesie poziom naszej ligi? Czy da wszystkim zawodnikom motywację do lepszej gry w lidze i w kadrze? Zobaczymy…
Mam nadzieję, że zwolennikom obecnego trenera wcale nie chodzi o to, że Marek będzie tym lepszy im bardziej będzie się różnił od Tomka Putry. To inny trener, pracujący inaczej, który przecież nie zrezygnuje z zawodników grających za granicą lub stamtąd pochodzących. Nie chodzi o niezrozumiały, nieuzasadniony upór i podziały!
(Próby wskazywania na ruchy mogące świadczyć o pewnej dyskryminacji, podejrzenia o wysuwanie sądów przez kogokolwiek kto jest „lepszym lub gorszym” Polakiem są nie na miejscu…)
Nie zgadzam się z oceną Marka, że „Francuz” powinien być trzy razy lepszy od naszego, żeby grać w drużynie narodowej. Tomkowi zarzucano z kolei, że w Jego ocenie „Francuz” zawsze będzie lepszy od zawodnika rozwijającego się w Kraju, choć teraz Tomek gwałtownie temu zaprzecza.
To dwa skrajne podejścia! W Kadrze powinni grać najlepsi i do tego powinniśmy organizacyjnie dążyć! Oczywiście w tym, jak i w przypadku każdego innego trenera to tylko Jego sztab szkoleniowy ocenia wartość sportową powoływanych zawodników. (Choć mamy wielu trenerów wśród felietonistów i komentatorów – wystarczy poczytać na portalach…)
Nowy trener nie leży w inkubatorze i nikt na Niego nie dmucha i nie chucha. Podjął trudną decyzję zgadzając się na udział w zamkniętym konkursie na trenera Reprezentacji Polski. Dopiero rozpoczął swoją drogę. Za swoją pracę zostanie rozliczony przez Zarząd, kibiców i samych zawodników. Przez samego siebie również. To najtrudniejsze: będzie analizował co mógł zrobić lepiej a co tylko inaczej? W miarę rozwoju obecnej sytuacji szybko zacznie zauważać – jak Jego poprzednik - ile rzeczy trzeba poprawiać organizacyjnie by dalej rozwijać swoją pracę z Kadrą. Jest na świeczniku.
Za sukcesy kibice Go pokochają. Ale każdy lapsus, każde potknięcie i porażka spowodują, że oponenci nie zostawią na Nim suchej nitki.
Podziękujmy poprzedniemu trenerowi Tomkowi Putrze i Jego asystentowi Wieśkowi Woronce.
Nowemu, Markowi Płonce i Jego asystentowi Darkowi Komisarczukowi życzmy powodzenia i dajmy czas, zanim zaczniemy Ich rozliczać.
Mieczysław Bogdan Hirszler