Puchar Europy Narodów-12/03/2011

Nasza wygrana z Belgami uradowała z pewnością wszystkich kibiców biało-czerwonych, ale nie była jedynym ważnym wydarzeniem na europejskich boiskach. Dzisiaj Hiszpanie sensacyjnie pokonali Portugalczyków raz jeszcze dowodząc, że mecze „derbowe” żadzą się swoimi prawami, Rosjanie pewnie rozstrzygnęli na swoją korzyść wyjazdowy mecz z Ukrainą, wreszcie niespodziewanie Niemcy nie poradzili sobie w Heidelbergu z Czechami, a Bułgarzy zostali rozgromieni na Cyprze. Wydarzenia te przyćmił jednak pojedynek w Tbilisi, a właściwie gruziński fenomen. Na stadionie zasiadło ponad 20 tys. fanatycznych kibiców (!), którzy co prawda przeraźliwie gwizdali nie tylko podczas kopów rywali, ale także w czasie wykonywania hymnu Rumunów, łamiąc ogólnie przyjęte w świecie rugby normy. W ekipe gospodarzy na boisko wybiegli grający niemal wyłącznie we Francji gracze, z gwiazdami tego formatu co kuszony przez Toulon, III-liniowiec Montpellier – Mamuka Gorgodze (najlepszy zawodnik dzisiejszego starcia) czy filar Clermont, Davit Zakarashvili. Trzech z nich ma zresztą nawet francuskie paszporty, ale ciągle podkreśla, że występy w reprezentacji są dla nich czymś nadzwyczajnym. W bezpośrednich przygotowaniach ekipy najważniejszą osobą w sztabie trenerskim jest były reprezentant Irlandii Michael Bradley (wcześniej Connacht), ale pomagają mu: australijski trener młyna – John Muggleton (wcześniej Llanelli Scarlets), trener tyłów Anglik, Donald Caskie i dbający o dobrą formę fizyczną Mark Dixon, a pieczę nad całością sprawuje doświadczony Szkot Richie Dixon, który otwarcie zapowiada walkę Gruzinów o zwycięstwa w finałach RWC. Ostatnie sukcesy w Europie i trzeci awans do finałów najważniejszej imprezy w światowym rugby sprawiły, że rugby obok piłki nożnej i zapasów jest najmocniej wspierane przez rząd (około 60-70% budżetu Federacji) oraz stało się najpopularniejszym sportem w Gruzji wdzierając się dzięki wsparciu ministerstwa sportu i młodzieży do wielu szkół podstawowych. Poza pieniędzmi budżetowymi najważniejszym sponsorem gruzińskiego rugby jest tajemniczy, miejscowy oligarcha, ale pomoc finansowa płynie do Związku także z Liberty Banku i od trzech innych, mniejszych sponsorów, co pozwala na zatrudnianie w Związku 50 osób. Wszystko to sprawia, że Gruzini dzięki staraniom swego prezesa George Nijaradze i wsparciu ministra Vladimira Vardzelashvili otrzymali prawo do organizacji tegorocznego IRB Junior World Rugby Trophy (24.05.-5.06.).

Prezydent Federacji Gruzińskiej, George Nijaradze (z lewej) prezentuje sztab trenerski reprezentacji przygotowujacej się do startu w finałach RWC w Nowej Zelandii.

/foto: www.site.rugby.ge/

 

Co ciekawe naszpikowana graczami Top 14 ekipa Gruzji, wspierana przez swych zagorzałych sympatyków miała dzisiaj wiele problemów z pokonaniem Rumunów. Po świetnym początku i szybkim objęciu prowadzenia 15-0 (w 13 minucie gry!) młoda ekipa gości otrząsnęła się z przewagi miejscowych i gdyby skuteczniej zagrał ich kopacz 25-letni gracz Yenisey-STM Krasnoyarsk, Florin Vlaicu (nie trafił trzech karnych) wynik mógł być nieco inny… Rumuni postanowili też budować swą reprezentację zupełnie inaczej. Od kilku lat pod okiem Francuza Roberta Antonina (managera reprezentacji) funkcjonuje w Bukareszcie Akademia szkoląca najzdolniejszych, młodych graczy stanowiących obecnie trzon zespołu. Głównym trenerem kadry jest od poprzedniego roku były wielokrotny reprezentant Rumunii – Romeo Gontineac, któremu pomaga prowadzący wcześniej ekipę Nowozelandczyk, Steve McDowell i Daniel Mitrea – oficer rozwoju tamtejszej Federacji. Zobaczymy, która z koncepcji przyniesie lepsze wyniki w Nowej Zelandii…
Dzisiejsze wyniki: dywizja 1A: Gruzja v Rumunia 18-11 (15:6), Hiszpania v Portugalia 25-10 (13:10), Ukraina v Rosja 5-41 (0:25); dywizja 1B: Polska v Belgia 28-21 (9:6), Niemcy v Czechy 23-29 (13:26); dywizja 2D: Cypr v Bułgaria 55-8.

Bookmark the permalink.

Comments are closed.