Zgodnie z marzeniami wszystkich mieszkańców Nowej Zelandii, a pewnie także wielu milionów kibiców rugby w różnych częściach świata All Blacks, po raz drugi w historii, zdobyli Puchar Świata.
Finałowy pojedynek z Francuzami był wyśmienitym widowiskiem, jakże jednak innym od grupowego spotkania pomiędzy tymi zespołami. Krytykowani wcześniej Trójkolorowi przystąpili do gry w pełni zmobilizowani, ze zdecydowaną wolą zwycięstwa, do którego zabrakło im naprawdę niewiele. Prawdopodobnie spory wpływ na końcowy wynik spotkania miało opuszczenie placu gry przez „mózg drużyny” i doskonałego kopacza Francuzów, Morgana Parrę, który po zderzeniu z Ma’a Nonu w 13 minucie pojedynku, pomimo podejmowanych prób, nie był w stanie kontynuować gry oraz słaba dyspozycja łącznika młyna gospodarzy, Piri Weepu, który nie udźwignął chyba presji i nie trafił trzech kopów z dość dogodnych pozycji mogących dać All Blacks prowadzenie 13:0…
/W 15 minucie spotkania po świetnie wykonanym aucie przyłożenie dla gospodarzy zdobył filar Tony Woodcock. Część kibiców uwierzyła, że podobnie jak przed miesiącem les Bleus nie będą w stanie oprzeć się dominacji All Blacks, ale byli w błędzie… foto:www.planetrugby.com/
Zejście z boiska (także w wyniku kontuzji) Aarona Crudena i dobra dyspozycja zmiennika Parry – Françoisa Trinh-Duca przyczyniły się do uzyskania przewagi przez Trójkolorowych w drugiej części spotkania, co podkreślone zostało przyłożeniem ich kapitana Thierry Dusautoira, które po podwyższeniu Trinh-Duca przyniosło wynik 8-7. Kolejne ataki Francuzów wymagały pełnego poświecenia w obronie ze strony zmęczonych gospodarzy, wśród których dwoił się i troił prowadzący ich do walki, po raz 66 w roli kapitana, Richie McCaw.
Francja v Nowa Zelandia 7-8 (0:5) /sędzia: Craig Joubert (RPA)/
Punkty dla Nowej Zelandii: Tony Woodcock 5 (P), Stephen Donald 3 (K)
Punkty dla Francji: Thierry Dusautoir 5 (P), François Trinh-Duc 2 (pd)